muza

sobota, 16 stycznia 2016

List do Ciebie 2


   Witaj,

To drugi list który piszę do Ciebie. Jakiś czas temu miałam zamiar go napisać, ale brakowało mi weny, czasu...ciągle mi go brakuję, na cokolwiek mi go brakuje, doba jest zdecydowanie za krótka, by zrobić wszystko co planujemy. Nie zdziwię Cię tym, że pisze go znowu w tej samej sprawie co poprzedni list. Ten poprzedni list był pisany trochę "pod wpływem" i nie jestem pewna czy zrozumiałeś go do końca. Teraz jestem w pełni trzeźwa i piszę bardziej spójnie. Szkoda, że tego listu nie możesz przeczytać, a w ogóle szkoda że nie mogę Ci powiedzieć/napisać tego wszystkiego gdzieś indziej, gdzieś gdzie będę miała większe szanse na to że on dotrze do Ciebie. Pisze go tu, w miejscu które jest w pełni poświęcone Tobie. 

Wiesz...często myślę jakby to było, gdybym Ciebie nie poznała, często myślę jak wyglądałby mój świat bez Ciebie. Gdybym Cię nie poznała to logiczne, że nie byłoby tylu uczuć, tyle myślenia o Tobie, może pojawiłby się w moim życiu ktoś inny, lepszy...ktoś kto dałby mi trochę więcej niż Ty mi dajesz, chcesz mi dawać. Wiem, że my odmiennie odbieramy tą relacje która się między nami utworzyła, znamy się już jakiś czas a ja ciągle mam Ciebie w mojej głowie, w moich myślach, w sercu i ciągle mam nadzieję...nadzieję na to że może jednak ta relacja pójdzie w takim bardziej realnym kierunku. Nie znamy się na tyle, żeby móc coś budować -  to oczywiste, mam na myśli tu uczucie, takie prawdziwe, realne uczucie o którym każdy z nas chyba marzy. Każdy z nas marzy o wielkiej, szczęśliwej miłości, o kimś kto nas będzie rozumiał, o kimś z kim będziemy mogli porozmawiać, przytulić się, pocałować, pójść na spacer, na imprezę...po prostu żyć ze sobą, założyć później rodzinę, mieć dzieci, wnuki...i razem się zestarzeć. To są moje marzenia ale nie tylko moje bo chyba większość ludzi ma takie marzenia i w dalszej lub bliższej przyszłości chcieliby je zrealizować. Nie zrozum mnie źle, nie chcę Cię zmuszać do tego ani nastawiać na to żebyś jutro rzucił mi się na szyję i powiedział: " Dobrze, spróbujmy, zróbmy se dziecko". Nie. Nie chodzi mi o to. Ja rozumiem to że Ty masz jeszcze na to masę czasu, trudno byłoby mi sobie wyobrazić Ciebie teraz wśród pieluch, płaczu maleństwa, wstawania o 4 z hakiem...to nie chodzi o to, ale myślę że też masz taki plan życiowy, zostać ojcem kiedyś tam ;)

Jak już pisałam, znamy się trochę i mimo tego że dzielą nas kilometry i ten nieszczęsny wiek to nie jest żadna przeszkoda by móc poznać się jakoś z innej strony, zostawić tą grę na boku i poznać się normalnie...tak jak ludzi się poznaje. Tak wiem...Ty nigdy nie chciałeś nikogo poznawać w taki sposób, wydawało Ci się to śmieszne, pewnie dalej Ci się tak wydaje, ale tak ludzie też się poznają. Dlaczego nie można tego pociągnąć dalej ? Skoro ktoś się dogaduje ze sobą i z obu stron wypływa jakieś tam uczucie....z mojej strony akurat to nie jest jakieś tam uczucie. Ja sama zrozumiałam to dopiero niedawno że się zakochałam w Tobie tak naprawdę, nie znając Cię, nie widząc Cię,zakochałam się w Twoim charakterze, sposobie myślenia a to jest ważne, nie wygląd...bo wygląd kiedyś przeminie a charakter zostanie. W sumie to nie zakochałam się w Tobie tylko w jakimś moim wyobrażeniu o Tobie, bo nie wiem czy normalnie też jesteś taki, ale chciałabym się tego dowiedzieć i być może Ty też chciałbyś dowiedzieć się czegoś o mnie. 

Dużo ludzi pyta się, czy to jest gra warta świeczki...i nie mówię tu o ludziach z gry...ale o ludziach z którymi rozmawiam na co dzień, przyjaciołach których znam już kupę lat. Czasami też się zastanawiam nad tym czy Ty jesteś warty tego wiecznego czekania, mimo tego że sam mi powiedziałeś wprost, że nie dasz mi tego czego ja oczekuję. Ale...po co w takim razie były te szanse kolejne...gdybyś nie czuł nic...totalnie nic to przecież to jest tylko gra...jak nie ta to inna...tak się można bawić przecież, grać w tej grze bo na tym to polega. A tutaj...jednak ciągle coś nas ciągnie do siebie i nie wierzę że to tylko jakieś tam uczucie w grze...bo gdyby tak było...już dawno zerwalibyśmy kontakt ze sobą, nie próbowałbyś nawet kolejny i kolejny i kolejny raz...no chyba że po prostu chcesz się mną pobawić, moimi uczuciami pobawić...a dobrze wiesz jak jest, dobrze wiesz co ja czuję do Ciebie i to jest ciągle to samo uczucie o którym Ci pisałam kiedyś...Dajesz mi co rusz jakieś nadzieje na to że może jednak kiedyś coś...a potem znowu jest to samo. Ciężko mi to zrozumieć...czasami ciężko mi Ciebie rozgryźć, bo nie wiem jaki będziesz jutro. Egoizm...no to ten egoizm Twój nieszczęsny wszystko psuje...jak widzisz jednak nawet on mnie nie zraża...to nie może być tylko zwykłe zauroczenie...Jakie są moje uczucia? Co ja czuję do Ciebie? Coś mnie po prostu do Ciebie ciągnie...masz to coś czego nikt inny nie ma i co w nikim innym nie podoba mi się tak jak w Tobie. I nie przeszkadza mi ten wiek...różni ludzie są ze sobą w różnym wieku i jest im ze sobą dobrze, to nie kwestia wieku jest ważna ale uczucie, charakter i to że umiemy ze sobą rozmawiać. Jesteś jeszcze niedojrzały, nie dorosłeś w pełni ale mimo to ciągnie mnie do Ciebie, przyciągasz mnie jak magnes i nie chcesz puścić. Nie jestem w stanie powiedzieć Ci jak to dalej będzie...nie wiem nawet co Ty myślisz o tym... czy może coś się w tej kwestii zmieniło...

Chciałabym wiedzieć jak Ty to widzisz naprawdę...bez żadnego ściemniania, owijania w bawełnę...chcę wiedzieć czy jest jakaś szansa na to, że będziemy się mogli poznać jak normalni ludzie albo chociaż pisać jak człowiek z człowiekiem a nie awatar z awatarem...Ja wiem...że to zawsze facet powinien starać się o kobietę...w tym momencie to ja się staram, stworzyłam tego cholernego bloga do którego się żalę, chwalę i wszystko robię...wszystko co czuję wylewam w tego bloga. Poświęcam max czasu na to żeby wejść do gry i zobaczyć czy jesteś, czy napisałeś na skrzynkę, poświęcam Ci praktycznie większą część mojego życia, omijając chwile, które może były by lepsze niż ciągłe czekanie...chciałabym Ci móc pisać jak mi minął dzień, opowiadać o sobie, słuchać o Tobie, zadawać milion pytań na które nie znam odpowiedzi. Wiesz, dobrze co bym chciała, piszę o tym tu codziennie na tym blogu. I nie chodzi o bycie razem, realne bycie razem, ale poznanie się...poznanie się na innej płaszczyźnie, na innym gruncie. Czas jest najlepszy na wszystko...ale ile można czekać? Czy to jest warte tego? Czekanie na to aż dojrzejesz i się jednak na to zdecydujesz?
W grze poznałam dużo fajnych osób, osób które naprawdę były warte poznania i z którymi do dziś mam kontakt. Nie ważne, ile mają lat...ważne jakimi są ludźmi a są naprawdę wartościowymi i zajebistymi ludźmi z którymi można wszystko i ufam im. Ty też należysz do takich osób, mimo tego że sporo bólu mi zadałeś i wiele łez przez Ciebie do tej pory suszy się na poduszce, na kołdrze, nad morzem, na balkonie, na górkach gdzie lubię przebywać ze znajomymi. Łzy nie są oznaką słabości a siły...i dzięki nim wiem, że jestem silną babą, babą która zniesie wszystko, babą która ma jaja, tak...bo ja umiem pisać o tych uczuciach, umiem je wyrażać, nie ukrywam ich. Bywało różnie między nami...ale suma summarum zawsze potrafiliśmy dojść do jakiegoś porozumienia...nawet jak się rozstawaliśmy...potrafiliśmy być szczerzy wobec siebie, każde z nas ma coś za uszami...bo nikt święty nie jest, ale wyciągaliśmy z tych błędów wnioski, takie wnioski żeby nie popełniać więcej takich samych błędów, ja ich nie robię. A Ty....?

Nie wiem, jakie myśli teraz rodzą się u Ciebie gdy to wszystko czytasz. Być może masz niezły ubaw z tego że jakaś stara, głupia baba bawi się w jakieś listy do gówniarza, który ma bekę z tego wszystkiego i w ogóle nie traktuje tego choć trochę poważnie. Tak, liczę się z tym że tak może być... jednak jak już pisałam...ja nie umiem ukrywać uczuć, ja pozwalam im wydostać się z serca, może kiedyś dotrą do Ciebie i zrozumiesz to wszystko w swoim czasie. Kiedyś napisałeś mi że kiedyś może przeczytasz tego bloga, to może i ten list też przeczytasz....Co więcej mam napisać? Chciałabym tylko znać odpowiedzi na wszystkie moje pytania które tu zadałam....nic więcej,bo resztę wiem i Ty też wiesz. Serce nie sługa... 

                           Paulina




                                           




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz