muza

piątek, 17 czerwca 2016

Rozdział 1 : Nadchodzę!




      A więc...stało się! Zaczyna mijać mi okres "żałoby" i w to miejsce wkracza okres: "żyj!" Nie oznacza to jednak że zapomniałam o wszystkim, bo to co się wydarzyło przez ostatni okres, nauczyło mnie wielu rzeczy i nie mam czego żałować w sumie...Zdarzyło się to co chciałam żeby się wydarzyło, niestety z marnym skutkiem, ale przynajmniej próbowałam i nie mogę sobie pluć w brodę i żałować...Oddzielam to grubszą kreską i żyję, żyję tak jak powinnam żyć, żyję tak jak na to zasługuję a sądzę że zasługuję, ostatnio się o tym przekonałam, tzn ktoś mnie w tym uświadomił :) i dziś mam więcej sił do tego by szukać i gonić swoje szczęście i swoje marzenia. Dzięki nim zaczęłam się więcej uśmiechać i wierzyć w siebie. 
Myślałam ostatnio czy nie usunąć tego bloga aleeee...... ale, ale....stwierdziłam że nie zrobię tego. Jeśli będę miała chwilę, to oczywiście zajrzę tutaj by napisać o tym co się u mnie dzieje, może nawet pomyślę o zmianie nazwy, wyglądu tego bloga...to oczywiście zależy od tego co się w niedługim czasie wydarzy...ale nie zdradzę o co chodzi  haha! Sam się domyślaj i zastanawiaj nad tym ;) 

Nutka, którą ostatnio dość często nucę...nucę...drę się jak stare gacie wręcz :D A dzisiaj po tym pięknym remisie z mistrzami świata....to już w ogóle. W sumie to wczoraj...ale nieważne. Jak tu nie chcieć żyć ? 

Aha! Jeszcze jedno. Wiem, że czytasz :) wiedziałam to już dawno w sumie. Czytaj, czytaj, w końcu tylko w taki sposób możesz dowiedzieć się co u mnie, jak się czuję.


poniedziałek, 6 czerwca 2016

.........




 "Możesz zapisać się na fitness, salsę lub kurs serbskiego. Możesz chodzić co wieczór do klubu i upijać się do nieprzytomności. Możesz czytać piętnaście książek tygodniowo. Możesz nieustannie układać ubrania w szafie. Możesz spotykać się ze znajomymi. Możesz zwiedzać dalekie kraje. Możesz wypijać butelki różowego wina. Możesz spalić wszystkie zdjęcia. Możesz wyłączyć telefon. Możesz uciekać na koniec świata. Możesz próbować się ukryć. Możesz odejść...ale nie możesz zapomnieć...”


                                    


czwartek, 2 czerwca 2016

Czas leczy rany....gówno prawda....



 Co znaczy to słynne zdanie wypowiedziane przez Geoffreya Chaucera...dla mnie chyba nic....Nie ma czegoś takiego...gdybym miała dzisiaj zrobić bilans wszystkich zysków i strat , ciągle byłabym "na minusie"...straty przewyższają zyski, odbijają się niestety na mnie, na tym co robię... mimo tego że minął już jakiś czas...dalej czuję to samo, dalej myślę to samo, dalej mam tą samą nadzieję...Wiem jak to jest kiedy ukochana osoba mija bez słowa...wiem jak to jest kiedy chcę spojrzeć w oczy ukochanej osobie ale nie mogę...wiem jak to jest kryć łzy za uśmiechem....wiem jak to jest kiedy w rozmowie łamie się głos...wiem jak to jest tracić wszystko patrząc na Niego wnioskując że już mu nie zależy...wiem jak to jest kiedy tygodniami, miesiącami czekam na jedną głupią wiadomość, mając pewność że nie napisze...wiem jak to jest kiedy kładę się spać z nadzieją że wreszcie szlochanie nie będzie mi przeszkadzało w zasypianiu...wiem jak to jest kiedy wstając rano wiem że ten dzień będzie taki sam jak poprzedni...jak mam wierzyć że czas leczy rany? To co bolało dalej gnije gdzieś tam na dnie serca i często przypomina o sobie, staje się widoczne, pozostawia ślad  na duszy, w sercu, na twarzy, w spojrzeniu, w ruchach...Strata kogoś kto jest dla mnie cholernie ważny konfrontuje mnie z gwałtowną koniecznością zmiany wszystkiego co czułam i nikt mnie w takim wypadku nie pyta czy jestem na to gotowa...a to boli. Czas nie leczy ran... tylko przyzwyczaja do bólu, oswaja z zaistniałą sytuacją....ale rany zostają i dość często są rozdrapywane na nowo a to sprawia że niestety nie można zapomnieć i wyleczyć się z tego do końca...to tak jak z bólem kolana, mimo tego że je leczysz, na jakiś czas uśmierzasz ból, za jakiś czas on wraca...i dokucza już zawsze...a Ty jedyne co możesz zrobić to przyzwyczaić się do tego i mieć nadzieję, że kiedyś ktoś wynajdzie lekarstwo na ten ból i na tą chorobę... To smutne...że coś tak pięknego skończyło się po prostu, tak z dnia na dzień...

To jest nuta przy której zawsze ryczę jak bóbr...ten bit mnie po prostu rozwala...tekst 2 zwrotki - miazga...dokładnie oddaje to co czuję...



"Nie widziałam Cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza..."

M. Pawlikowska-Jasnorzewska "Miłość"