A więc...stało się! Zaczyna mijać mi okres "żałoby" i w to miejsce wkracza okres: "żyj!" Nie oznacza to jednak że zapomniałam o wszystkim, bo to co się wydarzyło przez ostatni okres, nauczyło mnie wielu rzeczy i nie mam czego żałować w sumie...Zdarzyło się to co chciałam żeby się wydarzyło, niestety z marnym skutkiem, ale przynajmniej próbowałam i nie mogę sobie pluć w brodę i żałować...Oddzielam to grubszą kreską i żyję, żyję tak jak powinnam żyć, żyję tak jak na to zasługuję a sądzę że zasługuję, ostatnio się o tym przekonałam, tzn ktoś mnie w tym uświadomił :) i dziś mam więcej sił do tego by szukać i gonić swoje szczęście i swoje marzenia. Dzięki nim zaczęłam się więcej uśmiechać i wierzyć w siebie.
Myślałam ostatnio czy nie usunąć tego bloga aleeee...... ale, ale....stwierdziłam że nie zrobię tego. Jeśli będę miała chwilę, to oczywiście zajrzę tutaj by napisać o tym co się u mnie dzieje, może nawet pomyślę o zmianie nazwy, wyglądu tego bloga...to oczywiście zależy od tego co się w niedługim czasie wydarzy...ale nie zdradzę o co chodzi haha! Sam się domyślaj i zastanawiaj nad tym ;)
Nutka, którą ostatnio dość często nucę...nucę...drę się jak stare gacie wręcz :D A dzisiaj po tym pięknym remisie z mistrzami świata....to już w ogóle. W sumie to wczoraj...ale nieważne. Jak tu nie chcieć żyć ?
Aha! Jeszcze jedno. Wiem, że czytasz :) wiedziałam to już dawno w sumie. Czytaj, czytaj, w końcu tylko w taki sposób możesz dowiedzieć się co u mnie, jak się czuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz