muza

niedziela, 10 maja 2015

Trzasło we mnie...

To zabawne...jak niektórzy ludzie potrafią od razu wywrzeć ogromne wrażenie..mimo tego że się takiej osoby w ogóle nie zna.. 
On tam był... Rozmawiał z przyjaciółką... te jego słowa, sposób wyrażania emocji, sposób wyrażania swojego zdania...Kuźwa..właśnie wtedy trzasło we mnie...jak piorun podczas burzy. I zachciało mi się go poznać...Nie zdążyłam, bo wyszedł...ale pomyślałam: "A co mi tam napiszę do tej jego "przyjaciółki"" 
- Hej, mam taką prośbę trochę dziwną.. chciałabym poznać "M" tego z którym przed chwilą pisałaś, jest taka możliwość ?
- Wiesz, nie wiem... a po co chcesz go poznawać? On nie jest warty poznania, jest bardzo trudny do ogarnięcia....będziesz żałowała bardzo długo że go poznałaś...
Poszła zostawiając mnie z tymi ostatnimi słowami... Pomyślałam że przecież dla mnie nie ma trudnych ludzi...są tylko tacy na których trzeba poświęcić więcej uwagi...A skoro się uparłam na niego...nie zrezygnuję tak łatwo...
Po chwili wróciła...z NIM... 
- Napisz coś do niego
- Ale co?
- Ja nie wiem...przyprowadziłam Ci go...więc teraz jest Twój ;)
"Mój to on chyba nigdy nie będzie" pomyślałam. Wyglądał na chłopaka który nie spojrzy na osobę taką jak ja... Nie pamiętam w co był ubrany ale pamiętam że miał takie piękne niebieskie oczy... Takie jak moje...Siedział w jednym kącie a ja w drugim...Nie wiedziałam co napisać i palnęłam:
- Dzień dobry panu :) czy mogę pana zaprosić do tańca?
- Witam panią. Może innym razem, nie lubię i nie umiem tańczyć
- Może jednak się pan skusi? Jestem dobrym nauczycielem ;)
- Mogę pani drinka postawić ;) może kiedyś razem zatańczymy ale nie teraz, przepraszam ;)
Tak od słowa do słowa...zaczęliśmy się dogadywać...jakbyśmy się znali milion lat...
To trwało jakiś tydzień...po tym czasie..kontakt się urwał...
 A ja nadal czułam się porażona przez niego, jak przez piorun jakiś...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz