Z jednej strony cieszyłam się z drugiej...właśnie...kilka słów o nim...
Zawsze otaczał się dziewczynami...każda na niego leciała, każda za nim latała z wywieszonym jęzorem...a on? ;) oczywiście pasowało mu to, to powodzenie, to że jest w centrum uwagi, ale jednak żadna nie chwyciła go za serce... Skakał sobie jak pszczółka z kwiatka na kwiatek, typ lovelasa - tak można byłoby go wtedy nazwać.
A ja ? Co ja taka szara myszka mogłam zmienić...nic..patrzałam tylko z myślą... "No jebnięta jestem... nie spojrzy na mnie w życiu..." Zaczęliśmy znowu...spotykać się..pisać..śmiać się. Widziałam że chce mi coś powiedzieć...ale się bał..bo twierdził że to i tak jest bez sensu bo wtedy miałam kogoś... tego "puzzla" który jak wtedy myślałam pasował do mnie idealnie...Ciągnęłam go za język... każdego dnia pisałam mu w skrzynce " Hej" Tak po prostu...żeby wiedział że o nim myślę...
W końcu kiedyś na jakiejś "posiadówce" u mnie gdzie było w pip ludu...napisał mi to...
"Delikatnie mówiąc podobasz mi się" - zaniemówiłam...Wtedy mój cały świat którym dotąd żyłam przewrócił się o 360 stopni a nawet 2 razy po 360 stopni. Uwierzyłam wtedy...że marzenia się spełniają...i że życie jest piękne :)
8 lutego 2015 - ta data już zawsze będzie widnieć w moim sercu. "Coś kończy się żeby coś mogło trwać" jak to w piosence było. Zrozumiałam że tamten puzzel nie pasuje do mnie...Znalazłam tego właściwego. I znałam go już w sumie...tylko to on nie wiedział do której układanki pasuje...
"Chcę być z Tobą..bo nie wybaczyłbym sobie tego gdybym nie spróbował"
Leciała wtedy taka piękna piosenka...
"Czasem myślę czy to nie sen...czy los dziś uśmiechnął się"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz