muza

czwartek, 31 marca 2016

Prezent




   Każdego dnia staram się żyć. Żyć tak żeby nie marnować czasu na smutek, żal, łzy, bo to już było...ile można się smucić. Jak to gdzieś kiedyś przeczytałam: każdego dnia staram się wstawać z łóżka w taki sposób żeby diabeł z pod ziemi mówił: " O kurwa, wstała". I tak jest...żyję na wysokich obrotach, ciągle coś się dzieje, jednak...no właśnie...zawsze musi być to jebane "jednak"... w każdym dniu jest moment albo i nawet kilka momentów gdy moje myśli skupiają się na Tobie. Zawsze. I to w najmniej oczekiwanym momencie...gdy podejmuje jakieś ważne decyzje w pracy, gdy sprzątam w łazience, gdy się wywalę idąc po prostej drodze ( tak, można się wyjebać na prostej drodze - ja potrafię), gdy wlewam whisky do szklanki, gdy idę do kiosku po fajki...widzisz kurwa co ze mną robisz ? Straszne to jest...ale jednocześnie fajne, bo niekiedy przypominam sobie każdy miły dzień kiedy jeszcze grałam i banan rysuje mi się na twarzy automatycznie i nie wiem czy to odpowiednie słowo ale wtedy czuję się troszkę szczęśliwa...ale przecież nie można żyć tym co było...I myślę sobie też...że to może nie jest do końca prawda że Cię już nigdy więcej nie zobaczę...bo to nie zależy ode mnie ani od Ciebie...tylko od Boga i losu. Tylko kuźwa co ja bym Ci wtedy powiedziała? Jak bym się zachowała ? Nie wiem...wiem tyle że tęsknię każdego dnia tak samo, a może i nawet z każdym dniem coraz bardziej...nie wiem za czym bo przecież nie mam za czym tęsknić...nie znam Cię...czasami pojawiają się też niewidzialne łzy u mnie...ja to tak nazywam bo niby chce mi się płakać a nie widać tego na mojej twarzy,..Nie wiem po co to piszę. Zauważyłam że piszę wtedy kiedy jest mi naprawdę źle i nie umiem sobie z tym wszystkim poradzić...a jak wyleję to z siebie...to jest lżej. Nie można w sobie niczego dusić - pisałeś tak, pamiętasz ? No nie wiem... sądzę że dawno zapomniałeś że w ogóle ktoś taki jak ja istniał....co ja za to mogę ? Nic...pozostaje mi każdego dnia godzić się z tym...godzić co nie znaczy zapominać...

Czego bym sobie życzyła ? Zdrowia - więcej, pieniędzy - więcej, szczęścia - więcej, prezentów - mniej...zamieniłabym wszystkie prezenty na jeden...taki najważniejszy...mimo wszystko. Rok temu chyba tego samego sobie życzyłam - pamiętasz?

Dzisiaj mój dzień jest...więc nutka będzie trochę weselsza...a co...ostatnio dość często spotykam tą nutkę na swojej drodze...czyżby znak? Wierzyłam zawsze w znaki - pamiętasz... ?


                                   


                         

               

wtorek, 22 marca 2016

I taka wodą być...




  Mówili, że wszystko będzie dobrze, kiedy przyjdzie wiosna. Przyszła. I nie jest. Świeci tylko trochę więcej słońca. Ale to nic. Zrozumiałam, że to nie wiosna ma coś zmienić. To ja sama powinnam...




                        

poniedziałek, 21 marca 2016

Dom




           Gdzieś na obrzeżach miasta wokół pięknych sosen, traw zielonych i małego jeziora Ona pieliła ogródek. Wśród kaczeńców, krokusów i niezapominajek sadziła tulipany. Czerwone. Koniecznie czerwone, uwielbiała czerwone tulipany. Koło Niej biegał mały labrador, szczęśliwy, bo w końcu miał swoje miejsce, swój mały kawałek gdzie mógł biegać i bawić się z Niną - małą blondyneczką o niebieskich oczach, w błękitnej sukieneczce, warkoczykach z wplecionymi wstążeczkami. On...w garażu, dłubał przy swoim autku. Lubił to bo wiedział że zadbane auto i bezpieczne auto to podstawa. Słońce zachodziło już pomału za sosenki, wiatr delikatnie kołysał Jej włosy...Usiadła w przytulnym salonie z kominkiem na beżowym, bujanym krześle, na kolanach siedziała Nina a Ona czytała jej, uwielbiała jak mama czytała jej tą książeczkę. Jej ulubioną o śpiącej królewnie, która wybudziła się z długiego snu, w zasadzie wybudził ją królewicz  na białym koniu. Szybko zasypiała. Schodkami na górę trzymając na rączkach małą Ninę otworzyła drzwi do jej małego królestwa. Mała księżniczka, Jego oczko w głowie. Położyła ją w różowym łóżeczku na którym leżało dużo misiów a obok łóżeczka jeden, ogromny, do którego co dzień przed snem lubiła się przytulać. Zasłoniła przezroczyste, białe zasłonki, zaśpiewała jej ulubioną kołysankę a On patrzył na nią jak zaczarowany. " Uwielbiam Was moje skarby" - rzekł. Wyszli na taras, duży taras na którym w małych doniczkach pachniała mięta. Usiedli na chwilę. Wsłuchiwali się w tą piękną ciszę która ich otaczała. Słychać było małe rybki które pływały w oczku wodnym osadzonym pięknymi kamieniami znad morza. "Drinka?" - zapytała. 
Za chwilę rozkoszowali się białym wermutem w swojej ogromnej wannie z jacuzzi, wszędzie roznosił się zapach płatków róż, błękitne kafelki otulała piana waniliowa. "Czy każdy dzień może zawsze się tak kończyć?" -  zapytał, tuląc ją w czerwonej pościeli, wielkiego łoża w kształcie serca.
Ona odwróciła się, spojrzała w mu głęboko w oczy "Nie chcę ich zamykać, bo boję się że znikniesz gdy je otworzę". Zamknęła...gdy się obudziła zobaczyła zielone ściany, białą pościel i łzę na policzku....

Za rok ten sen się spełni, będę miała taki dom...tylko że Ty będziesz miał pokój i łóżko w moim sercu...


                      



                                

                                              

wtorek, 15 marca 2016

Bo znowu jakoś tak mi Ciebie brak...



 "Nie rozpinaj tak powoli guzików mojej koszuli. Nie wkładaj mi rąk pod sukienkę sięgając, aż do brzucha. Nie zrywaj ze mnie bielizny, nie wyszarpuj mnie z objęć zbyt już grubych na tę pogodę swetrów. Ze smutku, nie z ubrań, mnie rozbierz. Rozepnij wszystkie niedomówienia, które po samą szyję, każdego ranka zbyt starannie zapinam. Wstyd przez głowę mi ściągnij. Zsuń z mych bioder strach. Rozrzuć to wszystko na podłodze i kopnij w kąt byśmy nie potykali się o te złośliwości nigdy więcej. Połóż mnie na łóżku i delikatnie otul pewnością. Nie poganiając, leż ze mną tak długo, aż nabiorę jej na tyle by uwierzyć, że nie znikniesz. Będę Ci mówiła wtedy raz po raz, że przecież wszyscy znikają. A Ty miej cierpliwość do mych lęków...."



                                                    

piątek, 11 marca 2016

Do Ciebie...



Wiem, że długo nie pisałam... w sensie nie pisałam tak od siebie, swoimi słowami...od miesiąca gapię się w ten ekran i chciałabym coś napisać ale kompletnie nie wiem co...zawsze pisałam jedno i to samo... Jest mi cholernie trudno...tęsknota przeplata się z bezsilnością... Pewnie myślisz że dawno zapomniałam...że już jest ok, bo może ktoś Ci tak powiedział gdy zapytałeś:"Co u Pauli?"Nie jest...nie jest ok, nic nie jest ok. Jeśli zależy Ci na kimś naprawdę...to nie ma takiej siły która sprawiłaby że to po prostu zniknie...tu, w życiu realnym nie ma myszki i nie idzie kliknąć opcji: "usuń" chociaż szkoda, bo tak by było pewnie prościej...
Rozstaliśmy się miesiąc temu...ja też wtedy postanowiłam definitywnie odejść z tej chorej gry...to była bardzo trudna rzecz dla mnie...ostatnie słowa które od Ciebie przeczytałam: "Nie usuwaj mnie, proszę" nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia...patrzyłam wtedy na tą skrzynkę zimno, bo chciałam żebyś pozostał "zły" w moich oczach, ten arogancki, egoistyczny chłopak, co myśli tylko o sobie - takiego chciałam Cię zapamiętać. Te ostatnie Twoje słowa pokazywały człowieka którego już dawno nie widziałam, za którym tęskniłam i nadal tęsknię...minął już jakiś czas i Ty chyba zaakceptowałeś to rozstanie...Tyle razy się rozstawaliśmy i wracaliśmy do siebie...w sumie...nie wiem czy można to było nazwać związkiem...Nie chcę kolejny raz wracać do tego co było w grze...bo przecież to tylko gra...nie wiem w ogóle czy istnieje coś takiego jak "uczucia w grze", co to w ogóle jest ? Traktowanie uczuć w grze jako rozrywkę... ja tak nie umiem... i nie chcę po raz kolejny pisać tu o tym wszystkim co się w tej grze działo...tu liczą się teraz uczucia...to co ja poczułam...a czego Ty nie poczułeś...rozumiem to...ale nie rozumiem jednej rzeczy: Dlaczego mimo tego że wiedziałeś co czuję...dalej to ciągnąłeś, dalej chciałeś się bawić w te uczucia w grze...te uczucia nie były dla mnie jak gra...to było coś poważnego a Ty dobrze o tym wiedząc chciałeś w zasadzie nie wiem czego chciałeś...jedyne co mi przychodzi do głowy to to że wykorzystywałeś moją słabość i moje uczucia...wiem...pewnie teraz wytłumaczyłbyś to jak zawsze: " Jestem niedojrzałym gówniarzem, to nie moja wina...." Nie...To nie jest kwestia niedojrzałości...bo nawet małe dzieci mają więcej uczuć, więcej wrażliwości i rozumu...gdy dziecko się przewróci, rozbije sobie głowę nie podchodzi się do niego i nie mówi: " Przestań beczeć!"...takim dzieckiem opiekujemy się zawsze, opatrujemy jego ranę, staramy się opanować jego płacz, pocieszyć, zawozimy do szpitala...tak samo jest z uczuciami...uczucia to nie jest gra...tu nie ma przycisku: "wyłącz" "wycisz" "zapomnij" "wymaż" "usuń"...jeśli one się pojawiają trzeba się nimi opiekować...najlepiej jak potrafimy a jeśli tego nie umiemy...nie zabierajmy się za to, odpuśćmy...zanim będzie za późno...W moich oczach byłeś mistrzem obojętności...niejeden mógłby się od Ciebie uczyć...czemu ja tak nie potrafię ? Przecież my się tak naprawdę w ogóle nie znamy...ja jestem dla Ciebie tylko postacią z gry i nikim więcej...Ty dla mnie w sumie też powinieneś być na tej zasadzie...tylko że ja bardzo starałam się Ciebie poznać, cóż...bezskutecznie.
Nie zawsze było między nami źle...bo były też przyjemne dni...Z perspektywy czasu nauczyłam  się też jednej rzeczy...żeby pamiętać jednak te dobre chwile, wspomnienia które dała nam druga osoba...zapamiętać taką osobę z dobrej strony, nie dlatego żeby jej było lepiej...ale żeby nam było lepiej...bo te osoby które spotykamy, poznajemy budują i tworzą nas samych, obrazują to jakimi jesteśmy ludźmi...czasami lubię sobie poleżeć i powspominać te dobre chwile...te motyle w brzuchu, to szybsze bicie serca...to jaka byłam szczęśliwa mimo tego że to były tylko chwile i emocje tworzone przez ehh grę... życie składa się z chwil...której mijają szybko. Każdy w swoim życiu poznał osobę którą zapamięta na całe życie...chociaż spędził z nią niewiele czasu...dzień, może dwa...każdy pamięta taką osobę...a ja? A ja tęsknię za facetem z którym nie spędziłam ani jednego dnia...szaleństwo, co nie ? To nie odległość dzieli ludzi...tylko ta pieprzona obojętność...której u mnie brak...może byłoby łatwiej gdyby to dla mnie też było obojętne...tak by było z pewnością prościej...ale kto powiedział że ja chcę tego "prościej" ? I tak wybrałam "trudniej"...tęsknię tak naprawdę za czym? Za awatarem...postacią z gry, za czymś fikcyjnym...za moim wyobrażeniem Ciebie...na początku to była dla mnie gra, sposób na rozrywkę...ale później grałam, bo tylko w ten sposób miałam jakikolwiek kontakt z Tobą...
Jak sobie radzę ? Jakoś...staram się nie myśleć za dużo...nie rozdrapywać tego wszystkiego co się zdarzyło...spędzać czas poza domem. Ostatnio pojechałam na taki spontaniczny weekend nad morze...odpoczęłam od tego wszystkiego troszkę...nabrałam większej siły..to zbyt krótki czas żeby zacząć wszystko układać od nowa...zwłaszcza gdy nadal ma się w sercu osobę, która jest bliska...i chociaż wiem że to bez sensu, pisałam sama o tym...że to uczucie nie ma przyszłości... ciągle jak wchodzę na tego fejsa, każdego dnia...mam nadzieję że będzie tam jakaś wiadomość od Ciebie...Że jednak zrobisz wszystko żebym wróciła...że Ci zależy, że zobaczę jakieś światełko w tej ciemności...to trudne...zaszyć głęboko gdzieś tak silne uczucie, zapanować nad nim, uwiązać je w jednym miejscu z prośbą: "Zostań tu, nie chodź za mną..." Ta pierdolona nadzieja ciągle krzyczy do mnie: " Hej! Ja tu ciągle jestem" głupia...naiwna jak ja...po co żyć tą nadzieją skoro i tak nic z tego nie będzie...miałam się obudzić z tej śpiączki...obudziłam... ale osoby które budzą się ze śpiączki często nie pamiętają wielu rzeczy, zapominają nawet jak się nazywają, jak się nazywają ich znajomi, co robią...a ja...ciągle pamiętam wszystko...te złe i dobre chwile też...to nie jest tak że człowiek zapomina całkowicie...bo wiem że jakaś część Ciebie zawsze będzie we mnie...w sercu...nawet jeśli nadzieja umrze całkowicie...to ta część Ciebie zawsze będzie żyła...

P.S. Mam nadzieję że u Ciebie wszystko ok...

  Masz tu ode mnie nutkę, z resztą każda nutka którą tu wstawiam jest kierowana do Ciebie...każda ma w sobie jakiś przekaz...jakąś wiadomość...ta też.

                         


                            

                                                       


środa, 9 marca 2016

Tęsknię...



 "To, co czuję jest dla Ciebie nieużyteczne, wiem....ale kiedyś będziesz miał wiele rzeczy za sobą i mało przed sobą. Będziesz może szukał wśród wspomnienia jakiegoś oparcia, czegoś, od czego zaczyna się rachubę lub na czym się ją kończy. Będziesz już całkiem inny i wszystko będzie inne, i nie wiem, gdzie będę, ale to nie ważne. (...) 
Pomyśl wtedy, że mogłeś mieć moje sny i głos i troski i nieznane mi jeszcze pomysły. I moją niecierpliwość i nieśmiałość, że w taki sposób mogłeś mieć świat po raz drugi. A kiedy będziesz tak myślał, nie ważne będzie, żeś nie umiał, czy nie chciał tego mieć. (...) Ważne będzie tylko, że byłeś moją słabością i siłą, utratą i odzyskaniem, światłem, ciemnością, bólem – to znaczy życiem… 
Będziesz trwał w pyle, w który zmieni się moja pamięć zatrzymana na zawsze, silniejsza niż czas, niż gwiazdy, silniejsza niż śmierć… (...) Milczysz? To dobrze. Nie mów „zapomnij”. Nie mów tak. Jesteś przecież rozumnym mężczyzną. 
Więc gdybym zapomniała, to nie byłabym już ja, bo Ty wszedłeś we wszystkie moje rzeczy, zmieszałeś się z najdawniejszymi wspomnieniami, doszedłeś tam, gdzie nie ma jeszcze myśli, gdzie nie rodzą się nawet sny. I gdyby ktoś wydarł Cię ze mnie, zostałaby pustka, jak gdyby nigdy mnie nie było… (...) Chciałam o Tobie zapomnieć, jednak gdy patrzyłam na Błękitną Ziemię, było tak, jakbym patrzyła na Ciebie. Bo Ty jesteś wszędzie, gdzie patrzę...."
-Stanisław Lem


                                
                                   

środa, 2 marca 2016

Kiedyś czyny , teraz skutki i wnioski...






 Nie umiem być taki, jakby tego chcieli
Żyć, jakbym miał walczyć o każdy centymetr ziemi
A może umiem? Przyzwyczaję się
Czas to arbiter, który nie gra fair
Inwestor, który się bawi przyszłością
I ostatecznie zabierze mi całość z nawiązką...